Tak to mniej więcej szło... Wyjechaliśmy o 22.47 ze Wschodniego. Przedział był piękny - mimo, że pociąg był pospieszny, to w przedziale było tylko 6 miejsc. Niestety dosiadły się dwie osoby. Anonimowy alkoholik pijący sok jabłkowy i laseczka jadąca do Skierniewic. W sumie było git ale i tak nienawidzę jazdy po ciemku. Nie mogłem zasnąć jak zwykle i słaniałem się na nogach, nosiło mnie i musiałem ciągle wstawać ale zewsząd napierał klaustrofobiczny mrok. Męka to była. Na szczęście we Wrocławiu ok. 5.30 mielismy przesiadkę na osobowy do Jeleniej. Kolejne cztery godziny w pociągu. Chyba trochę spałem bo gdy otworzyłem oczy było jasno. Potem pociąg zataczał kręgi nad Wałbrzychem. Wreszcie Jelenia i zachwyt kolegi Dominika i jego żony nad naszym apartamentem wynajętym. Dla mnie to jakby drugi dom. Od razu potraktowałem to mieszkanie na dworcu kolejowym jak swoje i mimo, że mnie tam nie ma i ktoś inny może z niego korzysta, jestem tam myślą. Po ogarnięciu się wyruszyliśmy na pierwszą wyprawę. Naszym celem było schronisko Perła Zachodu i zapora na Bobrze w Pilichowicach. Wybraliśmy ścieżkę wzdłuż rzeki. Wkrótce dotarliśmy do wiaduktu ...

Potem był mój ruch czyli rój much

Tu se odpoczynek zrobiliśmy

Dominik z żoną zapozowali do portreta ale coś źle ostrość ustawiłem.

W dalszym ciągu naszej wędrówki zauważyłem lubieżne drzewo z czymś sterczącym w naszą stronę.

W końcu naszym oczom ukazała się "Perła Zachodu" malowniczo rozpołożona nad Bobrem

Dominik i ja zamówiliśmy sobie po najdłuższym pęcie kiełbasy na świecie

2 komentarze:
ja z kolei tym mostem przez pięć lat, dzień w dzień, dojeżdżałem 'żółtkiem' do jeleniogórskiego technikum. dobrze w sumie to mieć już za sobą ;)) pozdrówki !!
Na juczszejsze urodziny dekatyzuje Tobie ten tele z dysk: Malejczuk
Posdrawiam, Boraks.
Prześlij komentarz